Na zapleczu po godzinach. HISTORIA PRAWDZIWA
Moja historia nie jest jakaś szczególna ani nie sięga czasów bardzo odległych. Ciężko tak naprawdę mi określić punkt w historii mojego życia, który byłby decydujący. Postaram się jednak opowiedzieć tę historię w miarę spójnie i odnieść się do tego moment, który według mnie, zaważył nad moim dalszym losem.
Niewinne dorabianie
Kiedy skończyłam 15 lat, dorabiałam sobie w małym sklepie spożywczym. Byłam dziewczyną od wszystkiego. Przyjmowałam dostawców, wykładałam towar, byłam kasjerką i pomagałam przy remanencie. To wszystko robiłam oczywiście na czarno. Pochodzę z małej wsi, więc problem legalności mojej pracy nie miał miejsca. Właścicielem tego małego sklepu był starszy pan, którego wszyscy znali. Zresztą, w małych miejscowościach wszyscy się znają. Przychodziłam do pracy po szkole i często jeszcze w weekendy. Jak na nastolatkę moja dorabiana wypłata była całkiem dobra, więc zawsze starałam się być sumienna, rzadko zdarzało mi się chorować, a starszy pan zawsze mógł na mnie liczyć. Niestety kilka dni przed moimi osiemnastymi urodzinami starszy pan zmarł.
Nowy właściciel, nowe zasady
Sklep nie został zamknięty. Wdowa po starszym panie sprzedała sklep jakiemuś biznesmenowi z zewnątrz, który nie pochodził z naszej miejscowości. Nikt go nie znał. Był znacznie młodszy niż starszy pan. Zatrudnił w sklepie więcej osób. Wpadał tylko kilka razy w tygodniu, żeby dopilnować interesu. Jeździł nowym autem, które zawsze było czyste. On sam miał gdzieś około 40 lat i zawsze wyglądał schludnie. Nie mieliśmy zbyt dobrego kontaktu. Rozmawialiśmy głównie o tym, co się dzieje w sklepie. Pewnego dnia jeden z pracowników się zwolnił i w krótkim czasie moja koleżanka odeszła na urlop macierzyński, więc właściciel musiał przyjechać na jakiś czas do nas na wieś, żeby mi pomóc. Sama bym nie dała rady.
Znajomość czy czysty układ?
Właściciel pomagał mi codziennie przez okres około miesiąca. W tym czasie zaczął być trochę bardziej otwarty. Zaczął mi opowiadać, czym się zajmuje, że ma żonę i dwójkę dzieci w wieku 4 i 6 lat. Z racji tego, że spędzaliśmy dużo czasu ze sobą, poznawaliśmy się coraz lepiej i bliżej. Pewnego razu przy wykładaniu towaru, nasze dłonie spotkały się razem na półce. Popatrzył wtedy na mnie pytająco i nawet nie musiał nic mówić. Doskonale odczytałam z jego twarzy, czego dotyczyło to pytanie. Pocałował mnie i czule położył dłoń na moim policzku. Następnego dnia nic już nie było takie samo. Przyszedł do pracy jakiś uradowany i splot akcji spowodował, że wylądowaliśmy na zapleczu. To było już po godzinach. Z jednej strony bardzo tego chciałam, ale z drugiej strony wiedziałam, że będę się z tym fatalnie czuła. Jednak kiedy on był obok, wszystko inne przestawało mieć znaczenie. Ten niezobowiązujący romans albo raczej układ trwał około 3 miesięcy. Bardzo dużo mnie nauczył, nie tylko jeśli chodzi o interes. Pokazał mi, co to znaczy ostry i namiętny seks, a ja stawałam się od niego uzależniona, nie od właściciela, lecz właśnie od doznań seksualnych.
Nie będzie happy endu
Czas sprawił, że właściciel się we mnie zakochał. Chciał zostawić żonę, ale ja niestety nie byłam zakochana. Nie bardzo mnie też przekonywała dwójka dzieci. Wielokrotnie prosił o przemyślenie decyzji, lecz ja się nie zgadzałam. Nie ukrywam, że trochę męczyły mnie wyrzuty sumienia. Atmosfera zaczęła się robić między nami dość chłodna i napięta, a romans skończył się i umarł śmiercią naturalną, a ja czułam, że muszę coś w swoim życiu zmienić. Uznałam za atut fakt, że potrafię uprawiać seks, nie angażując się emocjonalnie. Zwolniłam się i wyjechałam do Poznania. Tam zaczęłam pracować już w branży i tak zostało do dzisiaj. Czy żałuję? Nie. Cieszę się, że robię coś, co sprawia mi satysfakcję w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa. Trwa to już około 4 lata, a ja czuję, że mogę jeszcze dużo osiągnąć w branży erotyki i seksu.
Utożsamiasz się z podobną sytuacją? Chcesz anonimowo podzielić się własną historią? Chciałabyś coś z siebie wyrzucić i zostać wysłuchana?
Napisz do nas maila na: [email protected], wpisując temat: „Moja historia”.
Gwarantujemy anonimowość i dyskrecję. Nic nie zostanie opublikowane bez Twojej wyraźnej zgody.
Zobacz także: