Ona jest ładniejsza. HISTORIA PRAWDZIWA
Kiedy byłam dzieckiem, miałam przyjaciółkę, która zawsze przyciągała uwagę wszystkich, ponieważ była brunetką o dużych bardzo ciemnych oczach. Jej karnacja była ciemniejsza, co sprawiało, że nawet w zimie wyglądała, jakby dopiero co wróciła ze słonecznego Egiptu. Za czasów dzieciństwa nie miało to znaczenia, ale zaczęło dawać się we znaki w okresie dorastania. Wkurzało mnie, że wszyscy koledzy lub nowo poznane osoby zwracały uwagę tylko na nią.
Pierwsze frustracje
Jako nastolatki zaczęłyśmy się interesować chłopakami. Arleta nigdy nie mogła narzekać na powodzenie, a wręcz przeciwnie - bardzo często nie mogła się odgonić od adoratorów. Nie powiedziałabym, że jestem kobietą nieatrakcyjną, ale nie cieszyłam się takim zainteresowaniem wśród płci przeciwnej, jak moja przyjaciółka. Z czasem zaczęło mi to przeszkadzać, ale nigdy nie zaważyło to na naszej przyjaźni.
Chcę być taka jak ona
Przyszedł taki moment, że nie chciałam już słuchać o jej nowych adoratorach, których rzekomo nie chciała. Zauważyłam, że zaczęłam jej coraz bardziej zazdrościć. Starałam odrzucać się od siebie takie negatywne emocje. Wiedziałam, że to było złe i że do niczego dobrego to nie doprowadzi. Próbowałam się do niej upodobnić. Kupowałam podobne ubrania, robiłam zbliżony makijaż, a nawet starałam się chodzić w takim sam sposób. W końcu moja frustracja sięgnęła zenitu.
Musisz odejść
W pewnym momencie zaczęłam unikać Arlety. Widywałyśmy się coraz rzadziej, a ja niestety powiem szczerze, że mogłam psychicznie odpocząć od jej opowiadań o chłopakach. W końcu wyjechała za pracą do większego miasta, a nasz kontakt nagle się urwał. Z jednej strony nie mogłam się z tym pogodzić, ale z drugiej strony moja zafiksowana na jej punkcie głowa mogła wreszcie odpocząć. W przypływie jeszcze większej frustracji ubierałam się coraz bardziej wyzywająco i malowałam coraz mocniej. Zaczęłam także sporo imprezować. Nie ukrywam, że czułam ogromną satysfakcję, kiedy mężczyźni się mną interesowali, a ja mogłam sobie wybierać. Wiem, że to nie było w porządku, ale leczyło moją zakompleksioną duszę.
Propozycja nie do odrzucenia
Pewnego wieczoru na imprezie w jednym z klubów dostałam propozycję jednorazowego seksu za pieniądze. Klub był trochę wyższej klasy, więc byle kto tam nie przychodził. Ten mężczyzna był przystojny, a ja nie miałam nic do stracenia, więc zgodziłam się. Satysfakcjonował mnie fakt, że ktoś tak bardzo chce mnie dotknąć, że jest w stanie za to zapłacić. To był przełomowy moment. Zostałam w branży i jestem już w niej ponad 7 lat. Dzisiaj już nie mam kompleksów. Stałam się pewna siebie.
A Arleta? Z tego, co mówiła mama, to podobno powodzi się jej i jest szczęśliwa. Bardzo się z tego powodu cieszę i życzę jej jak najlepiej. Nie jestem jednak w stanie znów się z nią przyjaźnić.
Utożsamiasz się z podobną sytuacją? Chcesz anonimowo podzielić się własną historią? Chciałabyś coś z siebie wyrzucić i zostać wysłuchana?
Napisz do nas maila na: [email protected], wpisując temat: „Moja historia”.
Gwarantujemy anonimowość i dyskrecję. Nic nie zostanie opublikowane bez Twojej wyraźnej zgody.
Zobacz także: